Witajcie Kochani,
zapraszam do czytania :)
Gdy zaczęłam zgłębiać nowinki z " świata duchowego", zaczęłam myśleć ,że moje życie do tego czasu nie miało sensu. Im więcej czytałam , oglądałam tym bardziej byłam przekonana, że to co do tej pory robiłam było puste, lekkomyślne, oraz cały czas miałam myśl w sobie "jak ja byłam w błędzie".
Taki tok myślenia powodował u mnie smutek, a nawet można powiedzieć niechęć do siebie, za to że tyle rzeczy robiłam, które " nie były dobre".
Teraz uważam, czuje inaczej.
Nie chodzi mi tu o to , że całe życie mamy robić tylko jedną rzecz i się nie zmieniać. Ale o to że zmieniając się, zmieniając swój punt widzenia, który ulega zmianie pod wpływem naszych doświadczeń , trzeba mieć dużą dawkę akceptacji i wyrozumiałości dla siebie.
Karcenie siebie w myślach nie jest budujące, nie przybliża nas do siebie samych. Wydaje mi się że nawet oddala. Gdy tzw. " wkroczyłam na ścieżkę duchowości" i przyswajając wiedzę często dowiadywałam się że to co do tej pory robiłam w moim życiu było nie właściwe, że robiłam nie tak jak trzeba. Oraz gdy to co czytałam, uznawałam za prawdę , że to co jest napisane ma sens to ogarniała mnie w pierwszej kolejności zachwyt, że to cudownie że odkryłam prawdę, później smutek bo tyle czasu i okazji zmarnowałam , tylu ludzi skrzywdziłam i tyle razy ja dałam się skrzywdzić. Na samym końcu czułam rozczarowanie, bo miałam wrażenie, że nie potrafię zmienić siebie i nie potrafię zmienić mojego życia.
Z czego wzięło się rozczarowanie ?
I czy to prawda, że nie potrafię zmienić siebie?
Moje rozczarowanie wzięło się z braku cierpliwości do siebie, z braku zrozumienia pewnych praw.
Chciałam z małego kurczaczka zmienić się w dojrzałego koguta w jeden dzień.
Teraz wiem, że na wszystko w naszym życiu jest odpowiedni czas i odpowiednia pora, że jeśli coś powtarzałam całe życie i jest to można powiedzieć nawykiem , to też potrzebuje czasu , żeby to zmienić . A ile czasu?
Odpowiednią ilość, dla każdego jest to indywidualna sprawa.
a czasem to bywa to tak jak z ćwiczeniami fizycznymi, że postanawiasz ćwiczyć nad np. mięśniami brzucha i ćwiczysz 1 dzień i już oczekujesz widocznych rezultatów na drugi dzień. I może owszem, zmiany już zaczynają zachodzić, ale nie są jeszcze widoczne dla oka.
Ale poprzez właśnie takie oczekiwania, wobec siebie, szybko traciłam zapał do działania.
Więc jeśli jesteś teraz na etapie czytania, zgłębiania informacji, które mają Ci pomóc zmienić swoje życie na lepsze to mówię Ci potrzebujesz dużej dawki miłości, akceptacji, wyrozumiałości dla siebie.
skąd ją wziąć?
zanim zaczniesz zmieniać cokolwiek w swoim życiu to popracuj nad miłością do siebie, zauważ swoje zalety, to co osiągnąłeś już do tej pory, zacznij od akceptacji tego kim jesteś i jak do tej pory wyglądało Twoje życie.
Dopiero gdy skupisz się na świetle w swoim życiu, będziesz mógł dalej dostrzegać go w każdym nowym dniu, będzie Cie to mobilizowało do działania.
Jak można działać, podejmować nowe decyzje i plany, jak ciągle się ma w myślach " zmarnowałam/ łem moje życie".
Ja tak próbowałam, ale tylko się pogłębiała moja niechęć do siebie.
Kolejna sprawa to taka, że gdyby nie wszystkie Twoje doświadczenia, to nie byłbyś teraz taki jaki jesteś, to może nie sięgnąłbyś teraz po książkę, film lub obraz, która porusza Twoje serce i przybliża Cię do Twojej prawdy.
Na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce.
Teraz czuje,że nie trzeba zmieniać siebie. Wstawać rano i mieć w swoich planach: dziś zmienię w swoim życiu to ...
O nie!
Bo po co walić głową w mur, gdy są tam drzwi i okna, otwarte dodam :) Zmieniamy się ciągle, każdy dzień jest inny, my każdego dnia jesteśmy inni.
Więc po prostu dajmy się ponieść fali. Jeśli masz ochotę to dziś medytuj, ćwicz ,a jeśli nie chcesz tego robić bo czujesz się zmęczony, to nie rób tego. poleż, odpocznij, zrelaksuj ciało.
Nie bądźmy dla siebie samych jak kat z biczem.
Na początku ktoś nas do czegoś zmuszał i stał nad nami, a teraz my sami mamy siebie dręczyć ..
To coś nie tak.
Co z tego, że zrobię dziś ćwiczenia fizyczne, jeśli się zmusiłam i przez 20 minut wysyłałam negatywne myśli do siebie bo cały czas walczyłam. A może byłoby ok w taki dzień poleżeć, nie wykonywać jakiegoś punktu w naszym krwawym planie dnia?
Róbmy rzeczy z miłością.
Pytajmy się siebie dlaczego czegoś nie robię, chodź wiem, że to mi przyniesie korzyść? Gdzie jest blokada?
I ją wyeliminujmy, stopniowo uwalniajmy się od tego co nam nie służy.
Czasem gdy sami nie możemy sobie z czymś poradzić, np. jakimś nawykiem możemy udać się o pomoc.
W życiu pewnie wielu nieprzyjemności doświadczyłaś / łeś, po co sprawiać sobie kolejne..:)
Może na moim blogu odkryjesz coś co pomoże Ci pokochać siebie i z tą miłością ruszać w drogę.
Bo już teraz jesteś/ jestem cudem :)
Życzę powodzenia i wielu mile i przyjemnie spędzonych chwil.
Oraz zapraszam na EFT lub jasnowidzenie do mnie :)
Kala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz