sobota, 30 sierpnia 2014

Nic co ludzkie nie jest mi obce

Witajcie Kochani,
zapraszam do czytania :)

Gdy zaczęłam zgłębiać nowinki z " świata duchowego", zaczęłam myśleć ,że moje życie do tego czasu nie miało sensu. Im więcej czytałam , oglądałam tym bardziej byłam przekonana, że to co do tej pory robiłam  było puste, lekkomyślne, oraz cały czas miałam myśl w sobie "jak ja byłam w błędzie".
Taki tok myślenia powodował u mnie smutek, a nawet można powiedzieć niechęć do siebie, za to że tyle rzeczy robiłam, które " nie były dobre".
Teraz uważam, czuje inaczej.
Nie chodzi mi tu o to , że całe życie mamy robić tylko jedną rzecz i się nie zmieniać. Ale o to że zmieniając się, zmieniając swój punt widzenia, który ulega zmianie pod wpływem naszych doświadczeń , trzeba mieć dużą dawkę akceptacji  i wyrozumiałości dla siebie.

Karcenie siebie w myślach nie jest budujące, nie przybliża nas do siebie samych. Wydaje mi się że nawet oddala. Gdy tzw. " wkroczyłam na ścieżkę duchowości"  i przyswajając wiedzę często dowiadywałam się że to co do tej pory robiłam w moim życiu było nie właściwe, że robiłam nie tak jak trzeba. Oraz gdy to co czytałam, uznawałam za prawdę , że to co jest napisane ma sens to ogarniała mnie w pierwszej kolejności zachwyt, że to cudownie że odkryłam prawdę, później smutek bo tyle czasu i okazji zmarnowałam , tylu ludzi skrzywdziłam i tyle razy ja dałam się skrzywdzić. Na samym końcu czułam rozczarowanie, bo miałam wrażenie, że nie potrafię zmienić siebie i nie potrafię zmienić mojego życia.
Z czego wzięło się rozczarowanie ?
I czy to prawda, że nie potrafię zmienić siebie?

Moje rozczarowanie wzięło się z braku cierpliwości do siebie, z braku zrozumienia pewnych praw.
Chciałam z małego kurczaczka zmienić się w dojrzałego koguta w jeden dzień.
Teraz wiem, że na wszystko w naszym życiu jest odpowiedni czas i odpowiednia pora, że jeśli coś powtarzałam całe życie i jest to można powiedzieć nawykiem , to też potrzebuje czasu , żeby to zmienić . A ile czasu?
Odpowiednią ilość, dla każdego jest to indywidualna sprawa.
a czasem to bywa to tak jak z ćwiczeniami fizycznymi, że postanawiasz ćwiczyć nad np. mięśniami brzucha i ćwiczysz 1 dzień i już oczekujesz widocznych rezultatów na drugi dzień. I może owszem, zmiany już zaczynają zachodzić, ale nie są jeszcze widoczne dla oka.
Ale poprzez właśnie takie oczekiwania, wobec siebie, szybko traciłam zapał do działania.
Więc jeśli jesteś teraz na etapie czytania, zgłębiania informacji, które mają Ci pomóc zmienić swoje życie na lepsze to mówię Ci potrzebujesz dużej dawki miłości, akceptacji, wyrozumiałości dla siebie.
skąd ją wziąć?
zanim zaczniesz zmieniać cokolwiek w swoim życiu to popracuj nad miłością do siebie, zauważ swoje zalety, to co osiągnąłeś już do tej pory, zacznij od akceptacji tego kim jesteś i jak do tej pory wyglądało Twoje życie.
Dopiero gdy skupisz się na świetle w swoim życiu, będziesz mógł  dalej dostrzegać go w każdym nowym dniu, będzie Cie to mobilizowało do działania.
Jak można działać, podejmować nowe decyzje i plany, jak ciągle się ma w myślach " zmarnowałam/ łem moje życie".
Ja tak próbowałam, ale tylko się pogłębiała moja niechęć do siebie.

Kolejna sprawa to taka, że gdyby nie wszystkie Twoje doświadczenia,  to nie byłbyś teraz taki jaki jesteś, to może nie sięgnąłbyś  teraz po książkę, film lub obraz, która porusza Twoje serce i przybliża Cię do Twojej prawdy.

Na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce.

Teraz czuje,że nie trzeba zmieniać siebie. Wstawać rano i mieć w swoich planach: dziś zmienię w swoim życiu to ...
O nie!
Bo po co walić głową w mur, gdy są tam drzwi i okna, otwarte dodam :) Zmieniamy się ciągle, każdy dzień jest inny, my każdego dnia jesteśmy inni.
Więc po prostu dajmy się ponieść fali. Jeśli masz ochotę  to dziś medytuj, ćwicz ,a jeśli nie chcesz tego robić bo czujesz się zmęczony, to nie rób tego. poleż, odpocznij, zrelaksuj ciało.
Nie bądźmy dla siebie samych jak kat z biczem.
Na początku ktoś nas do czegoś zmuszał i stał nad nami, a teraz my sami mamy siebie dręczyć ..
To coś nie tak.
Co z tego, że zrobię dziś ćwiczenia fizyczne, jeśli się zmusiłam i przez 20 minut wysyłałam negatywne myśli do siebie bo cały czas walczyłam. A może byłoby ok w taki dzień poleżeć, nie wykonywać jakiegoś punktu w naszym krwawym planie dnia?
Róbmy rzeczy z miłością.
Pytajmy się siebie dlaczego czegoś nie robię, chodź wiem, że to mi przyniesie korzyść? Gdzie jest blokada?
I ją wyeliminujmy, stopniowo uwalniajmy się od tego co nam nie służy.
Czasem gdy sami nie możemy sobie z czymś poradzić, np. jakimś nawykiem możemy udać się o pomoc.
W życiu pewnie wielu nieprzyjemności doświadczyłaś / łeś, po co sprawiać sobie kolejne..:)

Może na moim blogu odkryjesz coś co pomoże Ci pokochać siebie i z tą miłością ruszać w drogę.

Bo już teraz jesteś/ jestem cudem :)

Życzę powodzenia i wielu mile i przyjemnie spędzonych chwil.

Oraz zapraszam na EFT lub jasnowidzenie do mnie :)
Kala

środa, 27 sierpnia 2014

Akceptacja

Witam :)
Dziś o akceptacji, zapraszam do czytania :)

Akceptacja

Słowo, postawa ostatnio często używana.
Ja spotkałam się z określeniem, że bez akceptacji siebie i świata dookoła, nie będziemy szczęśliwi, nie zaznamy spokoju.

Myślałam, że wiem co to akceptacja i że mam ją w sobie, a może miałam?
Tak, raczej miałam, tylko odeszła gdy pojawiły się osądy, ocenianie tego co jest, kalkulowanie.
Może z akceptacją jest tak, że jak się ją dotknęło, poczuło to nie znaczy że ona jest na zawsze nam dana.
Może trzeba o nią dbać, jak o kwiatka, podlewać. Wiem, na pewno, że to co czułam przez większość tego dnia to nie była akceptacja, a raczej bunt, opór przeciwko wszystkiemu, przeciwko przeszłości i przyszłości.
Brak akceptacji to ciągła walka z sobą, ludźmi.
Wiem, jak to jest mieć w sobie w sobie akceptacje, to też wiem do jakiego stanu dążę.
I to jest już coś :)  mieć cel.
Czy można żyć bez akceptacji?
Tak, ale co to za życie? pełne walki, buntu. To jak powiew gorącego, ciężkiego powietrza w upalny dzień.
Zamiast dodać energii do życia i działania, działa odwrotnie..
Czy akceptacja jest w ogóle potrzebna?
To weźmy na tapetę człowieka nie akceptującego rzeczywistości, a w gruncie rzeczy nie akceptującego siebie.
Taki człowiek:
-nie ma spokojnego snu, bo nawet we śnie walczy
- cechuje go walka, złość, agresja, brak uśmiechu na twarzy
- ciągła ocena, kalkulacja
- wszędzie widzi zagrożenie
- jest bardzo podatny na krytykę, ocenę innych
- zapomniał o tym że jest wartościowy i szuka potwierdzenia  tej wartości w sytuacjach pełnych adrenaliny, w używkach
- człowiek ten ciągle jest "na zewnątrz", ciągle zajmuje się światem zewnętrznym , a zapomina o sobie i o swojej duszy, o tym co chciałby zrobić
- ciągle chce zmieniać innych
Czy to wszystko znaczy że nie można mieć nawet swojego zdania?
Można, w świecie pełnym akceptacji wszystko można:) Można mieć swoje zdanie, tylko pytam się : kto Cie pyta o Twoje zdanie? o to co myślisz na dany temat?
Po co odzywasz się nie pytany?
Bo masz aż tyle myśli w swojej głowie, że aż musisz to powiedzieć na głos! A skąd te myśli? kto je tworzy?
- Twój umysł. - odpowiadasz.
Tak, umysł je tworzy ale to w Tobie jest pozwolenie na to żeby je wchłonąć, żyć nimi, stworzyć z nich swój świat.
W Tobie jest potrzeba żeby one  były.
Czy można zatrzymać umysł?
Pewnie tak, ale po co zatrzymywać wiatrak, czyż nie jego naturą jest ruch, obracanie się?
Więc może nie szukajmy akceptacji od zatrzymywania umysłu, bo raczej nie jest to " podlewanie kwiatka" , o którym wspomniałam wcześniej.
Więc czym jest to " podlewanie kwiatka", jak osiągnąć akceptacje?

Zaakceptować to że nie jest się ideałem, uznać siebie takim jakim się jest, bez tych wszystkich oczekiwań, które miały nas uświęcić :)
Przyznać się że jesteśmy profanum:)
I to by było na tyle :) :) :)
Ale co jeszcze?
popatrzeć na cechy człowieka bez akceptacji i świadomie sobie odpowiedzieć: czy dalej chce się tak żyć? czy dalej dasz tak radę?

Gdy sobie na to odpowiesz to wiedź , że gdy poczujesz stan akceptacji będziesz wiedział że to jest to :)
oraz wiedź, że nie dostaniesz tego raz na zawsze, bo gdy usiądziesz np. przed Tv, czy też zaczniesz odzywać się nie pytany to pewnie stanie się tak że po czasie zapytasz się rozczarowany : gdzie  jest moja akceptacja?
Trzeba ją szanować, dbać o nią codziennie. codziennie wstawać rano i podejmować decyzje , co chcę dziś doświadczać?
Trzeba też wiedzieć, że akceptując to co jest mamy więcej czasu na swoje wnętrze, akceptujemy nasze potrzeby. I może większość z nas wybiera nie akceptację , by nie być wewnątrz siebie, by nie czuć.
A dlaczego nie chcesz czuć tego co wewnątrz Ciebie jest?

Może dlatego że jesteś jak chłopiec, któremu dano miecz, pistolet, broń by walczył, a wewnątrz tego chłopca jest przesłanie miłości, jest orędzie miłości do tego co jest.
I może tego się boimy, tej rozbieżności, tego że będąc w środku nas samych , będzie to wymagało od nas zmiany, wkroczenia w nieznane.

Ale skąd wiemy że las ten na horyzoncie jest straszny?
Byłeś tam? doświadczyłeś go?
Czy tylko uwierzyłeś w opowiadania?
Stwórz swoje własne opowiadanie, stwórz swoją biografie, ale nie opartą na fikcji, tylko na prawdzie, tej która jest w Tobie.

Wspomniałam wcześniej, że nie akceptując siebie, nie widzimy wartości w sobie.
Więc jak się dowartościować?
- nie trzeba się dowartościowywać :)/

Bo TY i JA mamy w sobie już pełnie, jesteśmy wartościowi, pytanie jak tą wartość w sobie dostrzec?
Poczujmy swoją wartość przez bycie w zgodzie ze sobą , przez codzienną rozmowę ze sobą?
Co Aniu teraz chcesz robić?
A czy to zajęcie sprawia Ci radość?
Czy jesteś zadowolona?
Na co masz ochotę?
Takie proste pytania, odpowiedź na nie też prosto, bez ale..:)
Wtedy zaczniemy zauważać w sobie doskonałość, zaczniemy rozumieć siebie, zrozumiemy że może jakaś czynność, której nie lubimy nie jest dla nas i przestaniemy w ten sposób się obwiniać i zamiast wykonywać ją z uporem maniaka zostawimy to co nam nie służy.
Bo akceptacja siebie to też przyzwolenie na bycie takim jakim się jest, to robienie tylko tego co lubimy, pozwolenie samemu sobie na bycie sobą, nawet jeśli mogłoby to skutkować krytyką innych ludzi.
A wiesz co?
I tak jesteśmy ciągle poddawani krytyce:) więc nie ma co się jej bać:)
A po drugie gdy TY zaakceptujesz siebie, pozwolisz sobie na bycie prawdziwym to świat zewnętrzny, wszechświat Ci to umożliwi, nie będzie tego utrudniał.
Znajdą Cię ludzie, którzy polubią Cię, tego prawdziwego. Bo świat zewnętrzny odzwierciedla nasze wnętrze.

Mam nadzieję że poczułeś się lepiej :)
Bo ja po napisaniu tego tekstu , tak !
czuje się spokojniejsza, uśmiechnięta i widzę przed sobą możliwości a nie kłody :)

Pozdrawiam i życzę dużo akceptacji
każdego dnia i miłości do siebie :) :*

czwartek, 21 sierpnia 2014

Samotność

Witam serdecznie :)
Chce podzielić się z Wami tekstem, który wypłynął ze mnie w pewien na pozór bardzo samotny dzień..
Zapraszam do czytania :)

Samotność
Czy doskwiera Ci samotność gdy zostajesz sam/ sama w domu?
Mi czasem tak ale tylko wtedy gdy nie czuje połączenia ze swoim wnętrzem. Bo gdy czuje to połączenie to:
- nie nudzi mi się
- wiem co chce w tej chwili robić ( co zjeść, w co się ubrać)
- czuje spokój i zadowolenie
I przychodzi to wszystko w w lekki i łatwy sposób.
A gdy brak tego połączenia to jest tak jak dziś, nie wiem co chce robić teraz, co jeść, a gdy już się coś zaczyna to przychodzi to z wielkim trudem.
Dobrze że zaczęłam pisać, bo ono mi teraz łatwo idzie :)
Skoro już wiem skąd się bierze ten stan, to może przyjdzie odpowiedź : jak uniknąć takiego stanu? Jak mieć połączenie ze sobą, ze swoimi pragnieniami?
- po pierwsze przychodzi mi odpowiedź : " przyglądnij się dzieciom "
czy one się nudzą? nie raczej nie, bardzo rzadko można usłyszeć : "nudzi mi się"
Ta nuda u dzieci wynika raczej ze z byt dużej ilości bodźców wokół dziecka i przez to tworzy się wokół niego chaos i hałas, bo jest tego wszystkiego za dużo.
Aha, a więc w tym szukać podpowiedzi.
Rodzice, zapewniają dzieciom atrakcje i bodźce, a gdy jesteśmy starsi to my sami sobie je zapewniamy.
Zastanówmy się więc jak wygląda nasz grafik, plan dnia, czy jest w nim czas tylko dla nas, czas na odprężenie ciała i umysłu?
Czy nie jest tak że cały nawał zajęć w ciągu dnia to po prostu Twoje oczekiwania i wymagania wobec samego/ samej siebie?
Pytam się więc czy warto gnać w obowiązki, wypalać swoją energię by zadowolić swoje oczekiwania?
by udowodnić sobie, że jestem dobry, jestem wystarczająco dobry by żyć.....
I to może dlatego gdy zostajemy sami ze swoją samotnością, to się jej boimy...boimy się że w środku, wewnątrz nas nic nie ma, że to jest prawda że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy by żyć.
Boimy się samotności i ciszy w sobie bo ona nas obnaża, z wszystkiego co tak skrupulatnie doklejamy by dogonić świat i ludzi.
Z mojego doświadczenia w samotności, w byciu samemu ze sobą  na początku czuje się pustkę, to jak skok w otchłań . Brzmi strasznie ale tak naprawdę jest to bezpieczny skok:), bo w trakcie lotu zauważasz że masz skrzydła i kierujesz się w krainę swojego wnętrza, tego kim jesteś naprawdę, gdy ściągniesz wszystkie maski.
A przecież tego tak naprawdę chcemy..pod naszymi najróżniejszymi pragnieniami kryje się to najważniejsze : być sobą...
A czy teraz chce potępiać siebie samą za to że miałam/ mam maski?
Nie, bo to tylko doświadczenie, mechanizm obronny by przetrwać, by nie zostać ukamienowanym.
Tak kiedys wybrałam, podjełam decyzje, ale mogę ją zawsze zmienić, ściągnąć maskę..
I to robię..
I co się zmieniło? dlaczego z niej rezygnuje?
Bo teraz już czuje w sobie siłę, tyle siły by być sobą, by przyznać się do swojej prawdziwej natury.
Więc wybieram nie noszenie masek..
Czy jest łatwo?
hmmm i tak i nie, bo gdy akceptuje że większość swojego życia miałam maski oraz że teraz nie łatwo się z jakąś rozstać bo np jest wygodnie, gdy to wszystko zaakceptuje to jest mi łatwo i lekko.
Łatwo i lekko wybrać świadomy wybór.

A czemu czasem wyrzekałam się samotności?
- bo miałam przekonanie , że musze być towarzyska, że im więcej ludzi wokół mnie, tym większa moja wartość
- że człowiek sam spędzający czas, sobotni wieczór, czy dzień to człowiek smutny, pokrzywdzony przez los, nielubiany
ach ależ się myliłam :)

Można czuć się samotnym i byc w związku lub mieć ogrom ludzi wokół siebie .
Lubie swoją ciszę, która jest we mnie i prowadzi mnie czasem do izolacji od ludzi. Dzięki niej odkrywam siebie.
Gdy bardziej odkrywam siebie w ciszy to dochodzę do wniosku, że człowiek nigdy nie jest samotny.
Zawsze jest w nim i wokól niego Moc, która go stworzyła.

I chodź czasem czuje że cos nie ma sensu, to od jakiegoś czasu odkryłam w sobie wiarę  i pewność, że wszystko ma sens ..

Brak sensu to tylko myśl, przekonanie z mojej głowy
bo wiara i poczucie sensu życia
poczucie szczęścia w życiu jest w sercu ..

I tego się trzymam :)

Do napisania :*
Kala

wtorek, 19 sierpnia 2014

EFT- moja nowa pasja :)

Witam :)
EFT jest  moją nową pasją
Jakiś czas temu usłyszałam o EFT, zaciekawiło mnie w tej metodzie to że jest w 90 % skuteczna, że pomaga ludziom nawet w bardzo trudnych stanach, jak uzależnienia, depresja, traumy i wiele innych przypadków w których medycyna tradycyjna już dawno się poddała.
EFT to połączenie wschodniej i zachodniej wiedzy o uleczaniu człowieka, jego emocji, a poprzez to wielu chorób manifestujących się w ciele fizycznym.
Ponieważ chciałam zgłębić jak najwięcej z tej metody i lepiej ją poznać poszłam na kurs trenerski EFT,
obecnie mogę się pochwalić tym że jestem dyplomowanym trenerem EFT.
Dzięki szkoleniu moja wiedza się pogłębiła, zaciekawienie i zachwyt wzrósł.
EFT stosuje w moim życiu.
Zachęcam i zapraszam Was do skorzystania z tej metody, można nią samemu pracować, dzięki wielu artykułom które są zamieszczone w internecie.
Jeśli ktoś byłby zainteresowany metodą to zapraszam także do współpracy, prowadzę spotkania przez skype.
Osoby zainteresowane zapraszam.:)
Można się ze mną kontaktować przez e-maila, który zamieszczony jest na górze strony.

http://wolnoscemocjonalna.pl/

Podaje także linka do strony , gdzie można więcej dowiedzieć się o EFT.

Pozdrawiam serdecznie


Chmurka pełna miłości :)

Witajcie Kochani!!
Cieszę się że możemy się tu spotkać, w naszej krainie marzeń, gdzie każdy z nas może być tym kim chce być, już od tak dawna :) gdzie każdy z nas może być sobą..:)
A ja teraz chce podzielić się z Wami doświadczeniami moich ostatnich miesięcy, tym wszystkim co stało się we mnie, co spowodowało że teraz jestem tym kim  zawsze marzyłam żeby być....czyli sobą..
tak nigdy dotąd w moim życiu nie czułam takiego połączenia z moim prawdziwym Ja,
chce się z Wami dzielić tym co czuje, co wypływa  z mojego wnętrza, byście i Wy uwierzyli że marzenia się spełniają, że nigdy nie jest za późno żeby być sobą :)
A to jest moja Chmurka Miłości,
która w moim pokoju gości :)

Czasem stoję pod nią i proszę ją aby oblała mnie miłością, aż do szpiku kości :)
I tego samego Wam życzę , aby takich chmurek było więcej i abyśmy się nie chronili przed
 deszczem miłości :)
Pozdrawiam serdecznie
Kala